2024.12.14 Ingres abp. Adriana Galbasa do archidiecezji warszawskiej (archidiecezja warszawska) 2024.12.14 Ingres abp. Adriana Galbasa do archidiecezji warszawskiej (archidiecezja warszawska) 

Abp Galbas: chciałbym, aby Kościół w Warszawie płonął jak ogień, oświetlał i rozgrzewał

Moim pierwszym zadaniem jest umacnianie wierzących. Chciałbym jednak, żeby przyjęci przez biskupa Warszawy poczuli się także niewierzący, niedowierzający czy wierzący inaczej. Także ci, którzy uciekają z Kościoła, zawiedzeni i rozczarowani nim, którzy nie wiążą już z Kościołem żadnych nadziei, skrzywdzeni i wykluczeni. Także odchodzący z Kościoła w poszukiwaniu Boga. Każdy - mówił abp Adrian Galbas w homilii podczas jego ingresu do bazyliki archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie.

Vatican News

Arcybiskup Adrian Galbas uroczyście objął 14 grudnia władzę w archidiecezji warszawskiej. O godzinie 11 odbył się ingres nowego pasterza do Bazyliki archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie. Podczas mszy św. z udziałem nuncjusza apostolskiego abp. Antonio Guido Filipazziego, episkopatu Polski, duchownych i wielu świeckich nowy arcybiskup warszawski nakreślił w homilii swój program, w którym wezwał do poszukiwania każdego człowieka, bo „każdy człowiek jest drogą Kościoła”.

Papież Franciszek 4 listopada mianował abp. Adriana Galbasa, dotychczasowego arcybiskupa katowickiego, arcybiskupem metropolitą warszawskim. Nowy metropolita warszawski pochodzi z Bytomia, ma 56 lat, jest pallotynem i doktorem teologii duchowości.

(archidiecezja warszawska)
(archidiecezja warszawska)

Kościół ma za zadanie czuwać

Nowy metropolita warszawski zaczął homilię od zwrócenia się do wszystkich obecnych prostymi słowami „siostry i bracia”. „Wybaczcie, że nie będę używał innych tytułów związanych z funkcjami, dystynkcjami. Bądźmy dla siebie teraz  braćmi i siostrami” - mówił abp Galbas i dziękował wszystkim, którzy zechcieli przybyć na tę uroczystość, zwłaszcza tym, którzy przybyli z daleka.

Nawiązując do trwającego Adwentu arcybiskup podkreślił, że nie jest to tylko okres przygotowujący nas do uroczystości Bożego Narodzenia. W rzeczywistości - jak przekonywał - życie każdego, jak i losy świata są jednym wielkim Adwentem, który przygotowuje wszystkich na spotkanie z Bogiem.

W tym kontekście, jak zauważył arcybiskup, Kościół jest wezwany, aby ciągle czuwać. „Kościół nie ma niczego innego do roboty, jak czuwać i wyczekiwać Pana” - mówił metropolita warszawski. Wskazywał na ewangeliczne zalecenie Chrystusa, by mieć przepasane biodra i zapalone pochodnie, bowiem życie na ziemi jest jak most - można po nim przejść, nie da się jednak na nim zamieszkać. Jednocześnie to przechodzenie powinno być jak najbardziej aktywne i uważne.

(@EpiskopatNews)
(@EpiskopatNews)

Kościół warszawski musi być zaangażowany

To dlatego metropolita warszawski deklarował, że chrześcijaństwo, w tym Kościół warszawski, musi być zanurzony w ludzkie sprawy, aktywny, obecny w świecie, by go przemieniać. A jednocześnie nie może być całkowicie tymi sprawami pochłonięty.

„Chrześcijaństwo uwięzione w domowych pieleszach lub kruchcie kościelnej, nieaktywne, oddzielone, bierne byłoby chrześcijaństwem zdradzonym. Kościół nie może dać się całkowicie przeniknąć ziemskim sprawom, ale nie może od nich uciec, bo jego czuwanie odbywa się na ziemi” - wyjaśniał abp Adrian Galbas.

(@EpiskopatNews)
(@EpiskopatNews)

Powołanie zaskakujące i niespodziewane

Nowy metropolita warszawski przyznał jednocześnie, że powołanie go na stanowisko głowy Kościoła archidiecezji warszawskiej przez Papieża Franciszka było dlań zaskoczeniem. „Czuję się jak Abram, który w ustabilizowanym momencie swojego życia usłyszał słowa: wyjdź z ziemi rodzinnej do kraju, który ci wskażę. Jego sytuacja była trudniejsza. On miał już 70 lat, a po drugie nie wiedział dokąd miał iść. Bóg wymagał od niego zaufania absolutnego: zostaw to co masz, jedyne co dostajesz, to moje słowo i zawarta w nim obietnica. Abram poszedł” - mówił abp Galbas.

„Ja mam dużo łatwiej. Lat trochę mniej, a adres jest podany. I choć jest we mnie trochę żalu i tęsknoty za Katowicami, za miejscem, a przede wszystkim za ludźmi, choć myślałem, że Śląsk będzie moją ostatnią przystanią nim wpłynę do portu zbawienia, to skoro Kościół chce inaczej, przyjmuję to. Chcę odtąd z radością oddać Kościołowi w Warszawie wszystkie moje siły i całe serce. A Ojcu Świętemu Franciszkowi, na ręce tu obecnego arcybiskupa nuncjusza składam serdeczne podziękowania za to wezwanie i to zadanie” - dodał metropolita.

(archidiecezja warszawska)
(archidiecezja warszawska)

Warszawę da się nie tylko lubić, ale i kochać

Arcybiskup podkreślał, że Warszawa i archidiecezja stołeczna nie jest miastem mu nieznanym. 

„Tu w niedalekim Ołtarzewie mieszkałem 10 lat, na UKSW broniłem doktorat, w Niepokalanowie miałem miejsce duchowego wytchnienia, a na piaszczystych ścieżkach Kampinosu wytchnienia bardziej fizycznego. W kaplicy Baryczków nieraz modliłem się przed cudownym krucyfiksem” - mówił abp Galbas.

Dodał, że w Warszawie mieszka wielu jego przyjaciół i znajomych, tak świeckich jak i duchownych. „Wiem, gdzie jest Ursynów, a gdzie Mokotów, gdzie Koło, a gdzie Bielany, gdzie Babice, a gdzie Lewiczyn, gdzie Grójec. Wiem, który to Most Siekierkowski, a który Łazienkowski. Wiem, że Warszawa i diecezja nie tylko da się lubić, jak śpiewamy w popularnej piosence, ale z łatwością można je pokochać. Warszawę i Podwarszawę” - dodał arcybiskup.

(@EpiskopatNews)
(@EpiskopatNews)

„Dziękuję za budowanie mostów, a nie murów”

Nowy metropolita podkreślił wielką rangę jego poprzedników, którzy zasiadali na katedrze kościoła warszawskiego, zasłużonych dla Kościoła i Polski, kanonizowanych czy beatyfikowanych: kard. August Hlond, abp Szczęsny-Feliński czy Prymas Tysiąclecia, kardynał Stefan Wyszyński. „Gdzieżby mi przyszło kiedyś pomyśleć, że będę ich następcą” - mówił metropolita. Wyraził przekonanie, że oni teraz go wspierają.

Z wdzięcznością wspomniał posługę kardynała Józefa Glempa oraz odchodzącego właśnie na emeryturę księdza kardynała Kazimierza Nycza. Temu ostatniemu abp Galbas dziękował za 18 lat wytrwałej posługi, często w samotności. Dziękuję za skłonność do budowania mostów, a nie wznoszenia ogromnych murów i kopania fos. Chciałbym iść tą drogą” - podkreślił nowy metropolita warszawski.

Nie jestem politykiem, ale duszpasterzem

„Do Warszawy przychodzę jako duszpasterz. Nie jestem politykiem, biznesmenem czy graczem. Nie jestem cudotwórcą czy geniuszem. Jeśli chcecie mnie widzieć takim, to się zawiedziecie. Chcę być przede wszystkim duszpasterzem i chcę jak napisał Ojciec Święty, najpierw umacniać w wierze wierzących, przekazywać im Boski Chleb, dzielić się słowem i razem iść przez adwent życia. Czasem pokazać kierunek, czasem tylko iść. Nie za szybko, bo znużą się słabi i nie za wolno, bo znudzą się silni” - deklarował metropolita.

Podkreślał, że w tej wędrówce chciałbym iść dalej synodalnie, w najgłębszym rozumieniu tego słowa, „mając nadzieję, że duchowni i świeccy czasem mnie podniesiecie, podtrzymacie upomnicie, pokażecie kierunek, ale nigdy nie przekreślicie” - mówił.

„Proszę o to współpracowników biskupów, Piotra, Michała, Rafała, wszystkich duchownych i świeckich” - dodał arcybiskup warszawski.

(archidiecezja warszawska)
(archidiecezja warszawska)

Proroka można zabić, ale nie zwyciężyć

Rozważając czytania mszalne i odwołując się zwłaszcza do postaci Eliasza, o którego pytali uczniowie Jezusa, abp Adrian Galbas nakreślił swój program duszpasterski dla archidiecezji.

Biskup podkreślił, że imię „Eliasz” oznacza „Jahwe jest moim Bogiem”. I taki był program proroka Eliasza, który był jednoznaczny, niekompromisowy i niechwiejny. „Był jak ogień, żarliwy, gorący, rozpalony” - mówił abp Galbas. Przypomniał, że Eliasz posłany był w czasach, gdy lud tylko słowami wychwalał Pana, w rzeczywistości ludzie, biorąc przykład ze słabych kapłanów i pseudo proroków, szukali bezpieczeństwa w bożku, którego kult sprowadziła do kraju żona króla, i od którego spodziewali się zyskać doczesny dobrobyt.

Wiedział, że musi występować przeciw królowi, a zwłaszcza jego żonie. „Ona nienawidziła proroka, a jednocześnie się go bała. Wiedziała, że cały aparat potężny władzy państwowej oparty na kłamstwie nie pokona jednego człowieka, który mówi prawdę. Można go zabić, ale nie można zwyciężyć” - mówił abp Galbas.

„Izrael ulegał czarowi bałwochwalstwa, tej starej jak świat pokusie człowieka wierzącego, łudzącego się, że można dwum panom służyć” - mówił arcybiskup. „Eliasz musiał się konfrontować z duchową bylejakością ludu i z władzą. Mógł odpuścić, ale nie poddał się. Większość, jak to zwykle, ulega, bojąc się o skórę i pragnąc świętego spokoju, choć on jest zawsze spokojem diabelskim” - dodawał metropolita.

Kościół ma być jak Eliasz

I przekonywał, że Kościół potrzebuje dziś ducha Eliasza. „Kościół ma być jak Eliasz, jak ogień, który nie niszczy i zabija, ale który przynosi światło i ciepło, rozświetla i rozgrzewa. Kościół, który sam jest rozpalony miłością Chrystusa i który rozpala tą miłością współczesny świat” - mówił arcybiskup.

„Choć pierwszym moim zadaniem, jak powiedziałem jest przyjęcie wierzących, chciałbym także żeby przyjęci przez biskupa Warszawy poczuli się także ci, którzy są niewierzący, niedowierzający czy wierzący inaczej. Także ci, którzy uciekają z Kościoła niczym dwaj uczniowie idący do Emaus. Ludzie zawiedzeni Kościołem i rozczarowani nim. Ludzie, którzy z Kościołem i w Kościele nie wiążą już żadnej nadziei, skrzywdzeni i wykluczeni. Ludzie, którzy się spodziewali i nie otrzymali. Ludzie, którzy odchodzą z Kościoła w poszukiwaniu Boga. Bo, jak mówią, w Kościele Boga już nie ma. Nie jestem naiwny. Wiem, że wielu takich ludzi mieszka w Warszawie i wokół niej” - dodał abp Galbas.

Powtórzył za Papieżem św. Janem Pawłem II, że „człowiek jest drogą Kościoła”. Nie ludzie ani ludzkość, ani też, że drogą Kościoła jest jedynie człowiek wierzący i świątobliwy. Podkreślał, że każdy człowiek, każdy jest drogą Kościoła. „Każdego człowieka Kościół ma odnaleźć, do każdego dotrzeć i spotkać się z nim. Inaczej Kościół byłby jak dym, który pozostał po ogniu, nie zaś jak ogień” - mówił metropolita.

(archidiecezja warszawska)
(archidiecezja warszawska)

Kościół różnych prędkości

Arcybiskup podkreślał: „Chciałbym, aby taki Kościół był w Warszawie i wokół niej. Aby dla każdego miał jakąś propozycję - inną dla wierzących głęboko, inną dla mniej głęboko wierzących, inną dla poszukujących, inną niewierzących. By nie bał się być Kościołem różnych prędkości. Dla jednych będzie przede wszystkim matką, dla innych przyjacielem, dla innych wychowawcą i nauczycielem, dla innych ciekawym towarzyszem drogi, a dla jeszcze innych tylko sąsiadem. Dla nikogo jednak niech nie będzie wrogiem. I aby nikt nie traktował Kościoła jako wroga i raka, złośliwą narośl na tkance społecznej, którą trzeba zniszczyć. Lub jak nic, które można zlekceważyć. Kościół nie jest też draniem, cwaniakiem, złodziejem czy kłamcą” - przekonywał arcybiskup.

Arcybiskup do księży i zgromadzeń: płońmy

Nowy pasterz warszawskiego Kościoła zwrócił się również do braci w kapłaństwie. Wyraził pragnienie zbudowania więzi między nim i kapłanami. Dodał, że ma świadomość, iż pierwsze kroki musi zroić on. 

Nie chciałby, aby była to więź zbudowana na strachu, czy podległości, choć jednocześnie pragnie, aby księża poważnie traktowali zasadę posłuszeństwa. „Chcę posłuszeństwa, ale opartego nie na lęku, a na relacji ojcowsko-synowskiej” - mówił arcybiskup.

Dodał jednak, że nie chce być ojcem dzieci, ale dorosłych mężczyzn, kimś kto daje wsparcie, lecz nie wyręcza w myśleniu i działaniu, z kim można porozmawiać i pobyć. Chciałby być dla księży archidiecezji, jak będzie się teraz czytać w liturgii „naszym biskupem”.

„Chciałbym być waszym, twoim biskupem” - mówił. „Płońmy bracia, żyjmy porządnie, prostolinijnie, pobożnie” - prosił. 

I zapewniał, że zna słabości także kapłanów, wie, iż wielu z nich nie ma siły, by być jak ogień, że potrzeba rozpalenia na nowo ich charyzmatu. „Nie straćcie wiary, że to jest możliwe” - apelował. „Nie ma takiej ciemności, która by nie przeminęła. Wiem to nie z podręczników, ale sam tego doświadczyłem. Wiem co to noce ciemne, poczucie nieobecności Boga, suchość modlitwy, brak smaku po przyjęciu Komunii świętej. Czekasz na telefon, by z kimś pogadać, a telefon milczy. Wiem co to budzić się o wpół do czwartej w nocy czasami noc w noc. Wiem co to oczekiwanie na owoce, gdy owoców brak, co to poczucie bezcelowości życia, co to samotność pośród tłumu. Wspierajmy się w naszych trudnościach” - deklarował nowy metropolita warszawski.

Do osób ze wspólnot zakonnych i osób konsekrowanych arcybiskup również apelował, by płonęli, jak założyciele ich wspólnot. „A jeśli nie umiemy być jak oni, to przynajmniej tego pragnijmy. Mamy te same środki do dyspozycji. Czytamy tę samą Ewangelię. Im się udało. Czemu miało by się nie udać nam?” - pytał.


Wspólna droga

Do współdziałania arcybiskup wezwał nie tylko mieszkańców Warszawy, ale także pracowników instytucji publicznych. „Zapraszam wszystkich do wspólnej drogi, mieszkańców Warszawy i Podwarszawy, pracowników, w Alejach Ujazdowskich, na Krakowskim Przedmieściu, przy Wiejskiej czy Placu Bankowym. Albo jest wspólna droga albo stanie w miejscu. Albo drogi przeciwne. Wspólna droga jest lepsza. Lepiej iść razem niż samotnie. A najgorzej w rozpaczy” - deklarował.

Na koniec arcybiskup wzywał wsparcia świętych archidiecezji, tych kanonizowanych i „świętych z sąsiedztwa”, jak ich nazywa Papież Franciszek. Tych, którzy mieszkali i mieszkają w Warszawie i wokół niej. Cierpliwie i twórczo czekając na koniec swego adwentu. 

Na zakończenie arcybiskup Adrian Galbas, nowy metropolita warszawski powierzył siebie, Warszawę, diecezję i świat Maryi, patronce Warszawy słowami modlitwy „Alma Redemptoris Mater”.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś ten artykuł. Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się na newsletter klikając tutaj.

14 grudnia 2024, 13:38